niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 6

Po mojej małej sprawie w łazience wyszłam z Lysandrem trochę potańczyć. Migoczące na przeróżne kolory światła cudownie oświetlały jego twarz. W sumie Lysander był bardzo przystojny. Zwykle nie oceniam po wyglądzie tylko po charakterze. Jest on tajemniczy, skryty ale myślę, chciałabym aby przede mną się otworzył. Z nim można się przyjaźnić, nie jest tak jak inni którzy czekają aby cię tylko zaliczyć. A do wyglądu... no cóż mówi sam za siebie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Lys.
- Halo? O czym tak myślisz?
- O niczym ciekawym - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Ale wiesz, że przez cały ten czas przyglądałaś mi się? Zaczynam się bać.
- Moim zdaniem nikt nie planuje mordu na głos.
- Ok zaczynam się ciebie bać - powiedział śmiejąc się.
- Co w tym śmiesznego, zastanawiam się czy nie lepiej by było dźgnąć cię nożem kuchennym czy od razu własnymi rękami udusić.
- To może ja... -  powiedział powoli wstając z sofy po czym rzucił się do ucieczki.
Pobiegłam za nim. Tańczący ludzie sprawiali nie małą przeszkodę. Goniłam go, byłam już blisko, gdy on się odwrócił a ja potykając się o własne nogi przewróciłam się na niego. Leżałam centralnie nad nim. Nasze twarze dzieliły zaledwie kilka milimetrów, wpatrywałam się w jego cudowne oczy, gdy usłyszałam dźwięk aparatu. Nie zdążyłam się zorientować kto zrobił nam zdjęcie lecz byłam pewna, że białe włosy mignęły mi przed oczami. Na pewno nie były one Lysa, ponieważ właśnie leże na nim... zaraz no właśnie leżę na nim! Szybko zeszłam lekko zarumienona z niego.
- Lysander, przepraszam przewróciłam się o własne nogi - powiedziałam zarumieniona.
- Nic się nie stało - odpowiedział lekko speszony.

 Dalej za wiele nie pamiętam. Wiem, że razem poszliśmy potańczyć, wygłupialiśmy się i na pewno dużo wypiliśmy. Około drugiej w nocy film mi się urwał. Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy na kanapie w salonie, ludzie czasem na prawdę są obleśni, mogli by się pohamować i zamiast pieprzyć się w salonie poszliby gdzieś indziej. W salonie na podłodze porozrzucane były prezerwatywy, stłuczone butelki, paczki od chipsów. Po schodach schodził Kastiel, zapytałam się go jak było z Amber, on odpowiedział, że do tego nigdy by nie doszło, wyjaśniał iż to jest koszmar i na prawdę to się nie dzieje. Zaraz po nim zeszła blondynka w samej bieliźnie, która i tak dużo odsłaniała niż zakrywała. 
- Kastielku! To było fantastyczne, wiesz jak bardzo cię kocham? Już wiem jak nazwiemy nasze dzieci!
- Jakie dzieci?! - Kastiel na początku był opanowany ale gdy usłyszał o dzieciach już nie wytrzymał.
- No przecież nie zabezpieczaliśmy się - mówiła promieniejąc
-  Nie! To nie może być prawda!! - usiadł obok mnie- Wynoś się stąd! Już! - powiedział do Amber.
- Porozmawiamy jak ochłoniesz, pa. - poszła na górę ubrała się i wyszła z domu.
- Kastiel, jak się czujesz?
- A jak mam się czuć, ty nie będziesz miała dziecka z największą puszczalską dziewczyną! 
- Może to nie jest najlepsze rozwiązanie ale zawsze możesz go nie wychowywać tylko płacić alimenty, pieniędzy ci nie brakuje. Ale możesz też zostać z nią i opiekować się nim. Teraz się nie przejmuj się, dziecka jeszcze nie ma na świecie, jeszcze sporo czasu na rozmyślania. 
 - Nie wierzę, nie, nie. Musiałem się tak cholernie upić i do tego zrobić sobie dziecko z Amber. Nie z jakąś normalną dziewczyną tylko z Amber!- Kastiel starał się ochłonąć.
- Słyszałam, że Armin ma gdzieś na górze worek treningowy, idź sobie ulżyj.
Kastiel skinął głową i wściekły pobiegł na górę. Będę ciotką dziecka Amber. Może nie mamy najlepszych stosunków ale dla dziecka będzie trzeba się pogodzić. Amber niczym mi nie zawiniła no może dokuczaniem Veronice ale mi nic nie zrobiła. Może się zaprzyjaźnimy? Sama nie wiem. Ale zależy wszystko od Kastiela, zostanie z nią czy nie. Gdy nasz ojciec przekaże koronę najstarszemu z rodzeństwa, tym starszym jest Kastiel, on będzie musiał ją przyjąć i poślubić. Nie będzie schlebiać królowi nieślubne dziecko. Tak, właśnie na to wpadłam, Kastiel nie ma wyboru, musi zostać z Amber i ją poślubić. Jęknęłam cicho. A może Amber się zmieni? Może trzeba jej tylko pomóc się zmienić? Skoro na prawdę go kocha na pewno będzie się chciała zmienić aby on ją też pokochał.
- Wiesz, niektórzy mówią, że ja dużo rozmyślam a ja cały czas widzę cię zamyśloną. Teraz chodź i powiesz wujkowi Lysandrowi co cię tak martwi. - Lysander poklepał miejsce obok siebie na sofie a ja szybko się przysiadłam.
- Widziałeś wczoraj Amber i Kastiela? - Lys skinął głową - Więc oni będą mieli teraz dziecko i myślę, że skoro Amber kocha Kastiela to może będzie chciała się dla niego zmienić.
- Ale przecież może płacić alimenty na to dziecko.
- Ty wiesz jaką mamy rodzinę, nie może być tak jak mówisz. Nasi rodzice nie pozwolą na to.
- Racja, podoba mi się to w tobie.
- Ale co?
- Nie myślisz tylko o sobie tak jak inne dziewczyny.
 Mimowolnie uśmiechnęłam się. W sumie nie powinniśmy się tyle przejmować.
- Lysander za 2 dni mamy bal! 
- No tak a co w związku z tym?
- Zapomniałeś? Gramy koncert a my nie mamy nie mamy tych piosenek!
- Tak, już pamiętam. Myślę, że powinniśmy już się zbierać i napisać je.
Zabraliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy do domu Lysandra. Jego dom był w odcieniach bieli. Weszłam przez dębowe drzwi i zdjąłam buty. 
- Musi ci być niewygodnie w tych ciuchach, zaraz ci przyniosę ubrania Rozalii, na pewno się nie pogniewa.- Lysander poszedł na piętro po czym zaraz wrócił z ciuchami.
Przyniósł mi białą bokserkę, granatowy sweter, jeansy i białe trampki do kostek.
- To wszystko na mnie jest za duże, widzisz jak to na mnie wisi?
- Widziałam jaka Roza jest chuda ale jak można być takim chudym? 
- Nie twoja sprawa - pokazałam mu język
- Zobaczysz jutro będziesz miała porządne śniadanie
- Ale o co chodzi?
- O nic ważnego.
 Lysander zaprowadził mnie do swojego pokoju. Otworzyłam mój szkicownik i szukałam czegoś co by się nadało. Po chwili pomysł sam przyszedł mi do głowy, wyjęłam niezapisaną kartkę i chciałam zapisać ale nie miałam długopisu.
- Lysander, wymyśliłam coś, podaj mi długopis.

Szybko podał mi go a ja zapisałam go. Do głowy przychodziło mi wiele pomysłów z czego większość odrzuciłam. Lysander przez cały czas we mnie się wpatrywał co trochę mnie rozpraszało. Parę razy wychodził aby przynosić mi coś do picia. Po paru godzinach moje dzieło było gotowe. Pokazałam je białowłosemu.
- Podoba mi się, ale coś bym jeszcze dodał... Już wiem, nie sądzisz, że gdy będziemy na scenie to raczej cały tekst będziesz musiała zaśpiewać sama?- napisał coś na kartce- Tutaj dopisałem gdzie mógłbym zaśpiewać chórki, zaznaczyłem je w nawiasach. - podał mi kartkę.

Teraz powiem ci, co dla ciebie zrobiłam
Wypłakałam 50 tysięcy łez
Krzycząc, oszukując i krwawiąc dla Ciebie
A ty wciąż mnie nie słyszysz
(Idę na dno)
Nie chcę twojej pomocy, tym razem sama się uratuję
Może obudzę się chociaż raz
Nie dręczona codziennym pokonywaniem przez ciebie
Kiedy tylko pomyślałam, że dosięgnęłam dna
Ponownie umieram

Idę na dno (idę na dno)
Topiąc się w tobie (topiąc się w tobie)
Upadam przez wieczność (upadając przez wieczność)
Muszę się przedrzeć
Idę na dno

Zmazuję i mieszam prawdę oraz kłamstwa
Więc nie wiem co jest prawdziwe, a co nie
Myśli w mojej głowie ciągle się plączą
Więc nie mogę już sobie ufać
Ponownie umieram

Idę na dno (idę na dno)
Topiąc się w tobie (topiąc się w tobie)
Upadam przez wieczność (upadając przez wieczność)
Muszę się przedrzeć
Ja

Więc chodź i krzycz
Krzycz na mnie, jestem tak daleko
Nie będę znowu załamana
Muszę odetchnąć, nie mogę wciąż iść na dno
Ponownie umieram

Idę na dno (idę na dno)
Topiąc się w tobie (topiąc się w tobie)
Upadam przez wieczność (upadając przez wieczność)
Muszę się przedrzeć
Idę na dno (idę na dno)
Idę na dno (topiąc się w tobie)
Idę na dno 


- Tak masz rację. A masz pomysł na muzykę?
- Może na początku będzie mocne brzmienie gitary, a gdy zaczniesz śpiewać od wersu ,, Nie chcę twojej pomocy, sama się ratuję'' dołączy perkusja?
- Tak, to dobry pomysł i tak zostawić nie?
- Nie, brakuje jeszcze kogoś kto grałby razem z Kastielem na gitarze. Ta piosenka będzie wtedy lepsza.
- I ja mam zagrać? 
- No proszę zgódź się, wiem że Kastiel ciebie wszystkiego nauczył i umiesz. Zrobić co tylko zechcesz.
- Chcę abyś dał mi spokój. A poza tym to ja nie mam gitary a Kastiel mi nie użyczy.
 - Jeszcze się zobaczy. Musimy przećwiczyć resztę tekstów.
Ćwiczyliśmy do wieczora. Lysander miał bardzo piękny głos. 
- Na dzisiaj już koniec, jutro się zbieramy i ćwiczymy razem z Kastielem i Alexym.
- A co z drugą piosenką? Mieliśmy napisać dwie.
- Napiszę drugą sam, ok? Sama napisałaś pierwszą to ja też muszę pokazać na co mnie stać.


Ubranie Rozalii 









1 komentarz:

  1. Tak się zastanawiam jaki by tu dać komentarz skoro tutaj nic dodać nic ująć. Amber i dziecko xddd rozwaliło mnie. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń