- Co…? Co ty wygadujesz!? – spytałam ze zdziwieniem.
- Chyba oszalałem, że to mówię, ale… no muszę… bo ja… naprawdę… Lubię cię.
Nic nie powiedziałam, bo gdybym miała coś odpowiedzieć na pewno byłby to głośny histeryczny śmiech.
-…nawet bardzo – dodał chłopak i oparłszy głowę o poduszkę, natychmiastowo zasnął.
Nie wiem dlaczego i po co, lecz zaczęłam uważnie wpatrywać się w jego uśpioną twarz.
Prawdopodobnie stałam się dla niego bliska…
Nagle wszystko się rozmyło. Sceneria się zmieniła. Zamiast widoku poobijanego Lysandra w łóżku szpitalnym siedziałam teraz na łące. Właściwie bujałam się na huśtawce zawieszonej na kwiecie wiśni. Nieopodal zbliżała się do mnie znajoma sylwetka. Gdy była na wyciągnięcie ręki znikła cicho szepcząc. - Nie zamartwiaj się o mnie. Korzystaj z życia tak jak planowaliśmy razem, bowiem masz jeszcze na tym świecie ludzi, którzy obchodzą cię bardziej niż myślisz.
***
- Ja wiem. Powinienem zahamować. - powiedział Kastiel ze skruchą. - Myślę, że powinieneś już pójść. Siedzisz tu od rana do wieczora. Na pewno jesteś zmęczony.
- Wydaje ci się.
- Człowieku spójrz na siebie! Wyglądasz jak trup! Kiedy ostatnio coś jadłeś, a może czy ty wogóle coś jadłeś!? - krzyczał zdenerwowany nie zważając na innych pacjentów.
Oboje wyszliśmy na korytarz.
- Nie twoja sprawa. Ona może się już nie obudzić! Nie mam czasu myślę o jedzeniu! - odparł ze złością.
- Jesteś nie normalny. Też się o nią martwię. Nie wiesz jak to jest, gdy przez ciebie twoja siostra może zginąć. - powiedziałem starannie ukrywając smutek.
Przez drzwi szybko wybiegła pielęgniarka, która lekko potrąciła Kastiela. - Kur...
- Opanuj się, przecież nic ci się
nie stało - powiedział Lys.
Następnie do sali wszedł lekarz opiekujący się Patricią. Zaniepokojeni weszliśmy do sali.
- Doktorze, pacjentka się już wybudziła. - lekarz skinął głową, po czym skierował się do Kastiela.
- Wybudzony uczy się rozpoznawać smaki, zapachy, trzymać głowę, zmieniać pozycję z jednego boku na drugi, myć, ubierać, siadać, wstawać, korzystać z toalety. Wszystko jest dla niego nowe, nieznane. - na chwilę przerwał aby Kas mógł sobie wszystko przetrawić. - Większość osób po śpiączce zapomina o przeszłości lecz są takie osoby, które pamiętają. Jeśli była uzdolniona, umiejętność w której się specjalizowała może zginąć. Ćwiczenia pomogą jej odzyskać. Nie powinna się przemęczać, żadnych sportów oprócz ćwiczeń które zalecę.
- Jak bardzo duże jest ryzyko utraty pamięci? - zapytał Lysander
- Śpiączka zależy urazu. Uraz naszej pacjentki był poważny, jak sami widzieliście. Utrata pamięci też jest czynnikiem urazu. Jak mówiłem ryzyko jest bardzo duże. - odparł doktor. - Może porozmawiamy w gabinecie, dobrze? - Kastiel zgodził się.
Załamany białowłosy usiadł na taborecie obok łóżka dziewczyny. Patricia ciągle patrzyła w sufit. Złapał ją za dłoń. Nic. Siedział przy niej w ciszy, dopóki się lekko nie poruszyła.
- Pamiętasz mnie? Pamiętasz nasze spacery? Naszą bitwe na śnieżki? - Lysander zaciekle próbował. Oczy mu się zaszkliły. - Ja tego nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę tych cudownych chwil spędzonych razem...
- Proszę Pana, powinien Pan już iść. Pani Patricia potrzebuje odpoczynku. - przerwała mu pielęgniarka, po czym wyszła.
- Ja muszę już iść.
Zrozpaczony chłopak złożył delikatny pocałunek na policzku dziewczyny. Iskierka nadziei powoli gasła w jego sercu. Wstawał już z krzesła gdy poczuł lekki uścisk białowłosej na jego nadgarstku.
- Pamiętam wszystko - Mówiła powoli. Wyglądało tak, jakby wypowiedzenie każdego słowa kosztowało ją dużo pracy.
WoW....po prostu WoW...
OdpowiedzUsuńO matko :O i takie zasko na końcu, czekam na next :3
OdpowiedzUsuńCudowne *~* zaraz sie rozplacze ;-; czekam na kolejny. Pozdrawiam i zycze weny;)
OdpowiedzUsuńDopiero co trafiłam na tego bloga i muszę przyznać że masz talent *o* A rozdział po prostu WoW !
OdpowiedzUsuń